Jest z tobą Harry?
Odczytałem
sms Gemmy i wystukałem szybką odpowiedź, trzymając się zagłówka w londyńskim
metrze, podczas gdy towarzysz mojej podróży czujnie obserwował każdy mój ruch.
Wiedziałem o tym, ale nie dałem nic po sobie poznać.
Metro było
brudne, zatłoczone i pachniało nieprzyjemnie, jak zwykle. Z zamyśleniem
potarłem zadrapany po wczorajszej zabawie z kolegami policzek, wsłuchując się w
miarowy stukot wagonów i czując ich pęd całym sobą. Fajnie, że ludzie to
wymyślili. Metalową klatkę przewożącą pasażerów z jednego końca na drugi,
zakopaną głęboko pod ziemią, byleby tylko zaoszczędzić miejsce. Jeśli zdarzy
się jakiś wypadek, od razu można zaimprowizować zbiorową mogiłę, niczym nie
trzeba się przejmować.
Kiedy wrócicie? - kolejna wiadomość
od stroskanej starszej siostry.
Nie wiem.
Nie zrób mu
krzywdy, okej?
Uśmiechnąłem
się ponuro. Dobrze, przyznaję, miewałem nastroje, gdy dopadały mnie
destrukcyjne skłonności, ale przecież nie byłem jakimś pieprzonym terrorystą
goniącym z bombą rurkową pod płaszczem. Nie byłem może najlepszą opiekunką, ale
nie miałem zamiaru go głodzić jak Niall. Wręcz przeciwnie, zabierałem go
właśnie na śniadanie.
Wysiedliśmy
na szóstej stacji, dalekie kilometry od mieszkania i uczelni, na osiedlu takich
samych domków ciasno wkomponowanych w szare ulice z niewielkimi skrawkami
trawnika tylko umownie nazywanego "zielonym".
Harry
trzymał dłonie w kieszeniach i pochylał głowę, chowając się w czarnym płaszczu.
Wyglądał śmiesznie, garbiąc się i próbując wtopić w nieciekawe otoczenie, jednocześnie
lustrując je dokładnie wzrokiem. Był obserwatorem, wiedziałem to od naszego
pierwszego spotkania, kiedy nie mógł się powstrzymać i śledził uważnie moje
ruchy, zamiast zbesztać mnie za korzystanie z jego łazienki, szlafroka i
lodówki. Chłonął informacje głównie dzięki zmysłowi wzorku, potem jego mózg
przetwarzał je na takie, które go inspirują i na całą resztę. A potem budził
się w nocy i pisał. Wiedziałem, bo sam miewałem bezsenne godziny ciągnące się
do świtania.
- Więc... -
odchrząknął - Gdzie my właściwie idziemy?
Przewróciłem
oczami.
- Boże, ci
Stylesowie. W ogóle nie rozumieją pojęcia niespodzianki.
-
Przepraszam - bąknął, a ja zaśmiałem się głośno. Zatrzymałem się tak nagle, że
zmuszony był cofnąć się o kilka kroków, żeby stanąć ze mną twarzą w twarz.
- Kim ty w
ogóle jesteś, co? - zapytałem, chowając dłonie w kieszeniach, kiedy lodowaty
wiatr dotkliwie ukuł moją skórę.
- Jestem...
- Nie -
przewróciłem oczami - To było pytanie retoryczne. Dziwny jesteś, Hogan.
Zachowujesz się jakbyś był członkiem jakiejś mrocznej subkultury.
Nie mówiłem
tego poważnie, droczyłem się, chciałem mu dokuczyć, bo taką miałem naturę i
właśnie to lubiłem robić. Podniósł głowę, spoglądając na mnie dużymi, zimnymi,
zielonymi oczami. Wzruszył ramionami:
- Mama mi
umarła.
- Jezu,
wiem - westchnąłem ciężko, ponownie przewracając oczami. Te dzisiejsze
dzieciaki wszystko brały na poważnie... - Zastanawiam się tylko, dlaczego tak
łatwo dajesz sobą manipulować. Uderzyło mnie to właśnie teraz, w tej chwili,
kiedy szedłem sobie spokojnie, a ty nie zapytałeś mnie, dokąd idziemy, ale
gdzie właściwie jesteśmy. Dałeś się wyprowadzić obcemu facetowi na koniec
świata i dajesz się mu ciągnąc dalej, nie wiedząc nawet, jaki jest cel tej
podróży.
Patrzył,
jakby mnie rozumiał, a jednocześnie niepewnie odsuwał się ode mnie z każdym
krokiem.
- Jesteś
przyjacielem Gemmy, więc...
- Mógłbym być
nawet jej kochankiem, ale to nie oznaczałoby, że jestem też twoim, nie sądzisz?
Skrzywił
się, jakbym uderzył w bardzo czuły punkt. Odnotowałem to w pamięci w zakładce młody, pamiętając, aby przejrzeć ją w
najbliższym czasie.
Szliśmy
dalej w milczeniu, kierując się do domu mamy Zayna na końcu ulicy. Harry
odezwał się ponownie dopiero, gdy zatrzymaliśmy się przy drzwiach.
- Jesteś
dziwny - zawyrokował, wywołując u mnie kolejną salwę śmiechu. Bez namysłu
uszczypnąłem go w przedramię.
- Nawet nie
wiesz jak bardzo - pokręciłem głową i otworzyłem na oścież drzwi, wołając od
progu po imieniu moją ulubioną karmicielkę w tej części Londynu.
Genialny rozdział :) pisz szybko next
OdpowiedzUsuńCoraz bardziej zaczyna mnie ciekawić co zrobi Lou jak się okaże że Hazz jest jeszcze bardziej do niego podobny :) życzę weny skarbie
dziękuję, xx
Usuńbardzo przepraszam za spam, jeśli cię on uraził, po prostu go usuń :)
OdpowiedzUsuńSpokojne życie szesnastoletniej Charlie Midway diametralnie się zmienia, kiedy dziewczyna odkrywa w sobie niezwykły dar: potrafi zobaczyć przyszłość w snach. Wizje nie należą jednak do przyjemnych. Charlie widzi ludzi mordowanych przez dziwne istoty. Na początku za wszelką cenę stara się o nich nie myśleć, ale w końcu postanawia odwiedzić miejsce ze swojego ostatniego koszmaru. Spotyka tam grupkę nastolatków, którzy, jak się okazuje, widzą to, co ona. Dziewczyna wstępuje do tajnej szkoły z internatem, zwanej Akademią, gdzie nieprzeciętna młodzież uczy się, jak wykorzystywać swój dar. Pod wpływem nowego źródła informacji oraz pomocy przystojnego Alexa, Charlie rozwija swoje zdolności do nieznanego dotąd poziomu. Czy w świecie atakowanym przez tajemnicze kreatury jest miejsce na miłość? Czy Charlie zdoła powstrzymać zbliżającą się zagładę ludzkości?
http://its-only-dream.blogspot.com
Serdecznie zapraszam ♥
Chciałabym cię zaprosić na Katalog Fanfiction (katalogff.blogspot.com)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,Megan.