12 - louis

Jest z tobą Harry?
Odczytałem sms Gemmy i wystukałem szybką odpowiedź, trzymając się zagłówka w londyńskim metrze, podczas gdy towarzysz mojej podróży czujnie obserwował każdy mój ruch. Wiedziałem o tym, ale nie dałem nic po sobie poznać.
Metro było brudne, zatłoczone i pachniało nieprzyjemnie, jak zwykle. Z zamyśleniem potarłem zadrapany po wczorajszej zabawie z kolegami policzek, wsłuchując się w miarowy stukot wagonów i czując ich pęd całym sobą. Fajnie, że ludzie to wymyślili. Metalową klatkę przewożącą pasażerów z jednego końca na drugi, zakopaną głęboko pod ziemią, byleby tylko zaoszczędzić miejsce. Jeśli zdarzy się jakiś wypadek, od razu można zaimprowizować zbiorową mogiłę, niczym nie trzeba się przejmować.
Kiedy wrócicie? - kolejna wiadomość od stroskanej starszej siostry.
Nie wiem.
Nie zrób mu krzywdy, okej?
Uśmiechnąłem się ponuro. Dobrze, przyznaję, miewałem nastroje, gdy dopadały mnie destrukcyjne skłonności, ale przecież nie byłem jakimś pieprzonym terrorystą goniącym z bombą rurkową pod płaszczem. Nie byłem może najlepszą opiekunką, ale nie miałem zamiaru go głodzić jak Niall. Wręcz przeciwnie, zabierałem go właśnie na śniadanie.
Wysiedliśmy na szóstej stacji, dalekie kilometry od mieszkania i uczelni, na osiedlu takich samych domków ciasno wkomponowanych w szare ulice z niewielkimi skrawkami trawnika tylko umownie nazywanego "zielonym".
Harry trzymał dłonie w kieszeniach i pochylał głowę, chowając się w czarnym płaszczu. Wyglądał śmiesznie, garbiąc się i próbując wtopić w nieciekawe otoczenie, jednocześnie lustrując je dokładnie wzrokiem. Był obserwatorem, wiedziałem to od naszego pierwszego spotkania, kiedy nie mógł się powstrzymać i śledził uważnie moje ruchy, zamiast zbesztać mnie za korzystanie z jego łazienki, szlafroka i lodówki. Chłonął informacje głównie dzięki zmysłowi wzorku, potem jego mózg przetwarzał je na takie, które go inspirują i na całą resztę. A potem budził się w nocy i pisał. Wiedziałem, bo sam miewałem bezsenne godziny ciągnące się do świtania.
- Więc... - odchrząknął - Gdzie my właściwie idziemy?
Przewróciłem oczami.
- Boże, ci Stylesowie. W ogóle nie rozumieją pojęcia niespodzianki.
- Przepraszam - bąknął, a ja zaśmiałem się głośno. Zatrzymałem się tak nagle, że zmuszony był cofnąć się o kilka kroków, żeby stanąć ze mną twarzą w twarz.
- Kim ty w ogóle jesteś, co? - zapytałem, chowając dłonie w kieszeniach, kiedy lodowaty wiatr dotkliwie ukuł moją skórę.
- Jestem...
- Nie - przewróciłem oczami - To było pytanie retoryczne. Dziwny jesteś, Hogan. Zachowujesz się jakbyś był członkiem jakiejś mrocznej subkultury.
Nie mówiłem tego poważnie, droczyłem się, chciałem mu dokuczyć, bo taką miałem naturę i właśnie to lubiłem robić. Podniósł głowę, spoglądając na mnie dużymi, zimnymi, zielonymi oczami. Wzruszył ramionami:
- Mama mi umarła.
- Jezu, wiem - westchnąłem ciężko, ponownie przewracając oczami. Te dzisiejsze dzieciaki wszystko brały na poważnie... - Zastanawiam się tylko, dlaczego tak łatwo dajesz sobą manipulować. Uderzyło mnie to właśnie teraz, w tej chwili, kiedy szedłem sobie spokojnie, a ty nie zapytałeś mnie, dokąd idziemy, ale gdzie właściwie jesteśmy. Dałeś się wyprowadzić obcemu facetowi na koniec świata i dajesz się mu ciągnąc dalej, nie wiedząc nawet, jaki jest cel tej podróży.
Patrzył, jakby mnie rozumiał, a jednocześnie niepewnie odsuwał się ode mnie z każdym krokiem.
- Jesteś przyjacielem Gemmy, więc...
- Mógłbym być nawet jej kochankiem, ale to nie oznaczałoby, że jestem też twoim, nie sądzisz?
Skrzywił się, jakbym uderzył w bardzo czuły punkt. Odnotowałem to w pamięci w zakładce młody, pamiętając, aby przejrzeć ją w najbliższym czasie.
Szliśmy dalej w milczeniu, kierując się do domu mamy Zayna na końcu ulicy. Harry odezwał się ponownie dopiero, gdy zatrzymaliśmy się przy drzwiach.
- Jesteś dziwny - zawyrokował, wywołując u mnie kolejną salwę śmiechu. Bez namysłu uszczypnąłem go w przedramię.
- Nawet nie wiesz jak bardzo - pokręciłem głową i otworzyłem na oścież drzwi, wołając od progu po imieniu moją ulubioną karmicielkę w tej części Londynu. 


4 komentarze:

  1. Genialny rozdział :) pisz szybko next
    Coraz bardziej zaczyna mnie ciekawić co zrobi Lou jak się okaże że Hazz jest jeszcze bardziej do niego podobny :) życzę weny skarbie

    OdpowiedzUsuń
  2. bardzo przepraszam za spam, jeśli cię on uraził, po prostu go usuń :)

    Spokojne życie szesnastoletniej Charlie Midway diametralnie się zmienia, kiedy dziewczyna odkrywa w sobie niezwykły dar: potrafi zobaczyć przyszłość w snach. Wizje nie należą jednak do przyjemnych. Charlie widzi ludzi mordowanych przez dziwne istoty. Na początku za wszelką cenę stara się o nich nie myśleć, ale w końcu postanawia odwiedzić miejsce ze swojego ostatniego koszmaru. Spotyka tam grupkę nastolatków, którzy, jak się okazuje, widzą to, co ona. Dziewczyna wstępuje do tajnej szkoły z internatem, zwanej Akademią, gdzie nieprzeciętna młodzież uczy się, jak wykorzystywać swój dar. Pod wpływem nowego źródła informacji oraz pomocy przystojnego Alexa, Charlie rozwija swoje zdolności do nieznanego dotąd poziomu. Czy w świecie atakowanym przez tajemnicze kreatury jest miejsce na miłość? Czy Charlie zdoła powstrzymać zbliżającą się zagładę ludzkości?

    http://its-only-dream.blogspot.com

    Serdecznie zapraszam ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Chciałabym cię zaprosić na Katalog Fanfiction (katalogff.blogspot.com)
    Pozdrawiam,Megan.

    OdpowiedzUsuń