o7 - harry

- Gdzie jesteś?
- Dzień dobry, Haroldzie. Mi też miło cię słyszeć - powiedziała do słuchawki i w odpowiedzi usłyszała moje długie westchnienie.
- Przepraszam, Gem. Ciężki dzień, szkoda gadać.
- Gdzie jesteś? Czy Niall wywiózł cię gdzieś za miasto?
Spojrzałem na blondyna stojącego pod ścianą dworca centralnego, pokolorowaną czasem, pogodą i wulgaryzmami z farby troskliwych dzieciaków z sąsiedztwa. Niall trzymał w dłoniach kurczowo swoją gitarę, jedną nogą w tenisówce wystukiwał rytm o nierówne płyty chodnika. Zawadiacko odrzucił czerwony szalik na plecy, a włosy zasłoniły jego czoło. Uderzał mocno w struny, wygrywając zawzięcie jakąś starą irlandzką piosenkę o nieszczęśliwej miłości.
Nie znałem go zbyt długo, ale miałem wrażenie, że utwór bardzo dobrze oddaje fakt, że ten nieszczęsny chłopak nosił w sobie za dużo miłości, którą rzeczywiście chciał oddać całemu światu. Bał się tylko, że dostanie po tyłku.
- Jesteśmy w mieście - zapewniłem cicho Gemmę, odchodząc kilka kroków poza tłum fanów mojego przewodnika, żeby mu nie przeszkadzać - Niall mnie oprowadza.
Prychnęła.
- Jasne. Mam tylko nadzieję, że cię nie głodzi.
- Nie - skłamałem i doskonale to wyczuła: zaśmiała się głośno.
- Powiedz artyście, że czas już wracać. Poświęcę się i przygotuję wam kolację.
- Nie musisz... - zacząłem, ale szybko mi przerwała:
- Nie ma sprawy. I jeszcze, Harry - odchrząknęła, wzięła głęboki wdech -  musimy poważnie porozmawiać.
- Wiem - rozłączyłem się.
Mieliśmy wiele do obgadania. Powinniśmy stworzyć jakiś dobry plan działania, który pomógłby nam przetrwać te pierwsze kilka tygodni, gdy każde z nas będzie czuło się nieswojo i dziwnie w nowej sytuacji i w nowej roli.
- Nie skończyłeś szkoły - poinformowała mnie moja siostra, kiedy siedziałem już przy stole w jej mieszkaniu, udając, że niesamowicie zajmuje mnie krzywizna kubka pełnego gorącej herbaty. Niall zamknął się w pokoju z połową twardego chleba i masłem orzechowym. Louis kręcił się co jakiś czas po salonie i kuchni, szukając szczęścia, spełnienia, piątej klepki lub bóg jeden raczy wiedzieć czego jeszcze.
Gemmy w ogóle nie drażniło ciągłe dudnienie, szuranie, stukanie, przesuwanie, wzdychanie, uderzanie i chrapanie z którejś sypialni, za to ja siedziałem jak na szpilkach, czując się tak, jakby cały świat mnie słyszał i obserwował. Jakby wynajęty szpieg śledził każdy mój ruch.
Chciałem wrócić do mieszkania mamy, gdzie cisza wolno przepływała przez każde pomieszczenie. Gdzie nie było głośnych współlokatorów a samotność była jedynym przyjacielem. Gdzie czułem się bezpiecznie i po prostu dobrze. Ale tamto mieszkanie już nie istniało. Nie należało do Gemmy, mamy, do mnie. Było obce. Za niedługo przejmie je kolejna rodzina i jasne ściany zapełnią się innymi wspomnieniami, planami, marzeniami. Na zawsze przestanie być miejscem, które długie lata nazywałem domem.
- Tak - odpowiedziałem cicho, patrząc, jak krzywizna ucha kubka przechodzi w gładką figurę walca.
- Dlatego muszę cię zapisać do jakiejś miejscowej, żebyś mógł dokończyć semestr. Potem, jeśli będziesz pracował tak dobrze, jak do tej pory, nie będzie problemu ze znalezieniem uczelni, a jeśli oboje postaramy się jeszcze bardziej, może uda nam się naciągnąć kogoś na jakieś stypendium, żebyś nie musiał pracować...
- Umiem pracować - odebrałem jej słowa jak atak na moją osobę, chociaż wcale nie chciałem tak tego widzieć. Wiedziałem, że Gemma chce dla mnie jak najlepiej, że nie ma na myśli nic złego. Po prostu czułem się dziwnie zmęczony, znużony tworzeniem planów, które pewnie i tak będą sporo odbiegały od rzeczywistej ich realizacji - Przez jakiś czas pomagałem w piekarni.
- Wiem, Harry - szukała mojego spojrzenia ponad powierzchnią stołu, ale ja uparcie patrzyłem tylko na kubek i swoje palce, nerwowo przesuwające się po blacie. Włosy opadły mi na czoło, zakrywając oczy, z czego byłem bardzo zadowolony.
Louis wszedł do kuchni, otworzył jedną z szafek i przez chwilę patrzył na jej zawartość, po czym chyba się rozmyślił i cofnął się do salonu, gdzie wygodnie rozłożył się na kanapie, łapiąc po drodze z małego stoliczka grube tomiszcze poezji. Gemma odprowadziła go wzrokiem i zaczęła ponownie dopiero, kiedy jej przyjaciel zaczął kartkować książkę.
- Chcę tylko zapewnić ci jakoś... - westchnęła - Nieważne. Haroldzie, musimy współpracować, wiesz?
- Wiem.
Nie lubiłem, kiedy nazywała mnie Haroldem.
- Niedługo będą święta - ciągnęła dalej - Rozmawiałam z władzami twojej poprzedniej szkoły, twierdzą, że zaliczą ci cały ten semestr, jeśli tylko wybierzesz się tam w grudniu na kilka ostatnich egzaminów. Są zdania, że opanowałeś już większość materiału, więc możesz przygotować się sam i wpaść tylko na kilka dni zdać testy. Musiałam ich długo zapewniać, że w razie czego załatwię ci tutaj korepetycje, ale, szczerze mówiąc, nie wiem, czy to będzie możliwe, więc...
- Gem - przerwałem jej - Jestem z materiałem do przodu. Przerobiłem większą część. Nie potrzebuję pomocy czy korepetycji. Dam sobie radę.
- Okej - odetchnęła; z ulgą? - W takim razie będę trzymać za ciebie kciuki. Poszukam czegoś w okolicy, żebyś mógł...
- Gem - ponownie jej przerwałem - z tym też sobie poradzę. Mam siedemnaście lat, nie siedem. Mogę o siebie zadbać.
- Wiem, ja tylko... Okej, skoro tak wolisz. Ale pamiętaj - dodała po chwili wahania - że żadnych decyzji nie możesz podejmować beze mnie. Jestem teraz twoim prawnym opiekunem.
Właśnie tego najbardziej się bałem. Że Gemma, przyjmując nową rolę, przestanie być moją siostrą, za to będzie próbowała być matką. A to akurat jest śmieszne, zwłaszcza jeśli weźmie się pod uwagę fakt, że jeszcze do niedawna była dużo bardziej infantylna niż ja.



2 komentarze:

  1. Świetny rozdział :)
    Czekam na next ;)
    @lostinloveff

    OdpowiedzUsuń
  2. Przepraszam za spam, ale mam takie małe ogłoszenie. Może cię zainteresuje? :)


    !!!!!!
    Ocenialnia Krytyka Dla Odważnych organizuje konkurs pod hasłem "Karpie Diem"! Celem konkursu jest napisanie opowiadania o tematyce świątecznej. Przewidziane są nagrody rzeczowe dla trzech pierwszych miejsc, a także wyłonione zostaną wyróżnienia. Więcej dowiesz się w poście konkursowym [http://krytyka-dla-odwaznych.blogspot.com/2014/12/konkurs-swiateczny.html#comment-form].
    Zapraszamy do udziału!

    OdpowiedzUsuń